Image Map

czwartek, 28 listopada 2013

tajemniczy ogród

Gdy jesienna pogoda pokazywała jaka to z niej kapryśna damulka, spacery moje i Mamy ograniczone zostały do maximum. Systematyczność pozostała ta sama - wyjście na świeże powietrze odbywało się dzień w dzień (nooo, może raz czy dwa zostałyśmy w domu). Zmieniły się natomiast miejsca spacerów i ich czas, czyli blisko domu i o wiele krócej niż dotychczas. Najczęściej wychodziłyśmy na spacer do Naszego ogrodu. Ohhh, cóż to była za frajda! Nie dość, że nosili mnie na rękach to jeszcze mogłam pooglądać krzewy z bliska, a nawet dotknąć ich liści, czy igiełek. Mogłam też przyglądać się kolorowym ptakom, które w ogrodzie mają swoje domki. Na jednym ze spacerów udało mi się nawet zobaczyć małego jeżyka. Szkoda, że już niedługo cały świat przykryje zimny, biały puch..








czwartek, 21 listopada 2013

pani Gadżet

Strasznie ze mnie ciekawska istota. Interesuje mnie wszystko, akcesoria łóżeczkowe także, ale.. od strony technicznej! Na pierwszy ogień idzie baldachim.



Gdy badania nad daną próbką zostają zakończone przechodzę do kolejnej analizy. Tym razem będzie to karuzela!





Baldachim wymacany, muzyka gra, więc teraz mogę sobie troszkę poleżakować! 


Gdy tak słodko się leniłam, moje czarne oczęta dostrzegły coś interesującego...


- Spokojnie Blanka, to tylko Video Baby Monitor. Dzięki tej małej kamerce mogę mieć na Ciebie oko, gdy jestem w innym pomieszczeniu. - rzekła Mama. Uff.. uspokoiłaś mnie trochę! Ale to nie zmienia faktu, że jestem zła, dlatego..





poniedziałek, 18 listopada 2013

spaceroweLOVE

Wózek stał się passé. Świat na rękach Mamy wygląda o wiele lepiej! W zasięgu mojego wzroku jest wtedy wszystko co ciekawe i mniej ciekawe. Dla takiego małego odkrywcy jak ja, to niezła gratka. Szkoda tylko, że ta sielanka nigdy nie trwa zbyt długo. Mama szybko się męczy, a ja ląduje w wózku. Z tego faktu nigdy nie jestem zadowolona - mina nietęga, a krzyki i piski nie mają końca. Zazwyczaj po chwili wszystko powraca do ładu i składu, ale... nie zawsze. Ostatniego razu, stawiałam opór do tego stopnia, że buciki nie były w stanie utrzymać się na moich stópkach, a czapka co rusz zasłaniała mi oczy. Nowości z poprzedniego wpisu nie zdały więc testu w ekstremalnych warunkach, gdy dziecko wierci się, kręci i kopie nóżkami.









czwartek, 14 listopada 2013

nowości w szafie

Listopad nie należy do najcieplejszych miesięcy w roku. W dodatku każdy dzień staje się coraz chłodniejszy. Do mojej kolekcji nakryć głowy dołączyła szara, wielka czapucha podszyta ciepłym polarem. W zestawie z czapką są też rękawiczki - równie ciepłe. Ale na tym nie koniec. Posiadam także nowe buciki, których futerkowe wnętrze z pewnością ogrzeje moje stópki podczas mroźnych dni. Na zdjęciach przymiarka czapy w domowym zaciszu, a już niebawem wpis z plenerowego testowania owych nowości.









środa, 13 listopada 2013

poranna drzemka

Po mlecznym śniadaniu, gdy mój brzuszek jest już pełny, lubię uciąć sobie drzemkę. Lubię to do tego stopnia, że ten krótki sen przyjął formę codziennego rytuału w moim bobasowym życiu. W wysłużonym szlafroczku, opatulona ciepluchnym kocykiem, zasypiam błyskawicznie. I tak też szybko się budzę - 15minut i po sprawie! Teraz śmiało mogę trochę popsocić, bo przecież nie na darmo Tata nazywa mnie Malutką Psotką.



  





poniedziałek, 11 listopada 2013

11.11.

Niedawno skończyłam 6 miesięcy. Przyszła więc pora na naukę samodzielnego siedzenia. Zawsze towarzyszy mi przy tym ktoś dorosły i mnóstwo poduszek, abym miała "miękkie lądowanie". Gdy przytrafi mi się upadek, nie daję za wygraną. Dzielnie powracam do pozycji wyjściowej i znów stawiam czoła temu trudnemu wyzwaniu. Niebawem będę profesjonalistką, obiecuję!






sobota, 9 listopada 2013

na cebulkę, czyli warstwy i warstewki

Idziemy na spacer. Body, koszulka z długim rękawem, rajstopki, leginsy, buciki, dżinsowa kurtka, futrzana kamizelka - Mamo, nie przesadzasz? Oczywiście zasygnalizowałam, że nie mam ochoty na takie grubaśne stroje. Ale gdy tylko zaczęłam krzyczeć, w mojej rączce znalazł się mój ulubiony, motylkowy wodny gryzak. Ajjj ta Mama, ona wie czym mnie uciszyć. Zabawa była przednia, ale.. Przyszła pora, aby na mojej głowie zagościła czapka, a szyję opatulił szalik. To był kres mojej wytrzymałości. Dobry humor gdzieś się schował, a ja strzelałam obrażone miny.










piątek, 8 listopada 2013

start

Początki bywają trudne. Co, gdzie i jak z tym całym blogiem? Na ratunek ruszyła ciocia Diva, której to pomoc okazała się bezcenna. Mama powoli wszystkiego się uczy a ja mogę pokazać się całemu światu. Tak więc.. zaczynam swoją przygodę z blogowaniem! Póki co skromnie, ale zawsze coś.