Zgodnie z obietnicą wspomnień ciąg dalszy. Moje pierwsze święta Bożego Narodzenia już za mną. Mimo iż pogoda nie uraczyła nas śniegiem, to i tak w ów dzień dało odczuć się świąteczną magię. Te czary podziałały na mnie aż nad to! Humor dopisywał, a moje miny otrzymały miano śmiesznie dziwacznych. Po całym dniu tarmoszenia mnie, całowania i przytulania przez cały tłum rodziny i przyjaciół, którzy przewinęli się przez nasz dom, odpłynęłam w błogi sen w ramionach karmiącej mnie Cioci Madzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.